Bez nazwy

Nie oszukujmy się. Można wymyślać na potęgę nowatorskie strategie marketingowe i sposoby promocji produktu (w jakiejkolwiek dziedzinie), ale nic nigdy nie sprzedało i nigdy nie sprzeda tematu tak dobrze, jak cycki. Tak. Brutalna i – nomen omen – goła prawda nt szeroko pojętego biznesu. Cycki zawsze się miło oglądało, cycki zawsze się kliknie i cycki nigdy się nie znudzą. Że w grach jest nieco inaczej? Jasne, żaden deweloper nie wciśnie nikomu gry tylko za pomocą ładnej panienki, jeśli dany tytuł jest gniotem. Ale dobrze rozwinięte płuca, czy to bohaterek gier, czy pań je promujących, występujących na eventach etc. robią – krótko mówiąc – robotę.

Zacznijmy od początku, choć żeby nie przynudzać, przelećmy erę lat 90. jednym akapitem. Larę Croft pamiętają (znają) chyba wszyscy. Moje pokolenie, które wychowało się na pierwszych Tomb Raiderach, mimo groteskowo wyglądającej dzisiaj pikselozy jarało się wirtualną Larą na równi z erotykami z VHS-ów, które koledzy przemycali w szkole albo tata chował w szafie. Dla krótkiego odświeżenia pamięci, tak wyglądała Lara z „dwójki” TR:

lara1

Z biegiem lat sporo się w kwestii budowy jej ciała się pozmieniało. Twórcy stwierdzili, że wielkie balony to przerost formy nad treścią i Lara wygląda karykaturalnie. Nazwijmy rzeczy po imieniu; zmienili jej wizerunek na nieco mniej dzi*karski. Nie tylko zmniejszając piersi, ale też modyfikując rysy twarzy i styl. Wyszło rewelacyjnie i obecna Lara jest znacznie bardziej zmysłowa i seksowna:

lara2

Ale dość o Larze. Trochę oszukałem z tym jednym akapitem o latach 90., bo wyszło więcej, a nie zdążyłem poruszyć kilku innych ważnych postaci. Ale tu już naprawdę króciutko, i za pomocą obrazków, bo te są w tym przypadku zdecydowanie lepsze. Tylko szybko odnotuję poniższe tytuły. Dead or Alive to seria bijatyk, która wyszła spod ręki nie cackających się z tematem Japończyków, Kitanę z Mortal Kombat (to akurat nie art z lat 90., generalnie jednak chodzi o wykreowanie postaci) zna chyba każdy kto zetknął się z hasłem „mordobicie”, dalej jest Ivy z Soul Calibur i Lula z Wet: The Sexy Empire (średnio znany tytuł, ale o ciekawej tematyce; strategia ekonomiczna, w której budujemy imperium pornograficzne). Na koniec wyliczanki nie możemy oczywiście zapomnieć o największym erotomanie tamtej epoki, czyli Larrym (Leisure Suit Larry), który wyrywał takie laseczki, jak ta na ostatnim obrazku (OK, to screen z remake’u, ale zawsze).

KITANA:

mortal_kombat_kitana

IVY:

ww0paf

LULA:

2462456456346456 24824lula_04

Screen z remake’u Larry’ego:

maxresdefault

Postacie i gry „z cyckami” można by pewnie długo wymieniać, a założę się, że ktoś czytający ten tekst ma w głowie „zapomniał o tym i o tamtym”. I będzie miał rację. Bo nie mam monopolu ani na wyłaczną wiedzę w tej dziedzinie, ani pamięci i umysłu Rainmana, żeby sypać z głowy wszystkimi tytułami. Wymieniłem po prostu te, które mi przyszły na myśl w pierwszej kolejności.

Idźmy dalej. Wraz z rozwojem techniki poszła jakość grafiki, modeli postaci, a co za tym idzie obrazki z gołymi paniami stały się znacznie milsze dla oka. Rozwój gamingu od mniej więcej 2005 roku doznał znacznego przyspieszenia, a rynek był już regularnie zalewany wszelkiej maści tytułami. Oczywiście nie brakowało także i bohaterek dzisiejszego tekstu, czyli piersi. Pojawiały się kolejne seksowne bohaterki, jak Bloodrayne czy Nariko z Heavenly Sword:

nariko-heavenly-sword rayne-1

Mieliśmy też masę postaci pobocznych, lasek towarzyszących głównemu bohaterowi, czy tych przypadkowo napotkanych. Wymieńmy (i oczywiście pokażmy) kilka:

DEVIL MAY CRY 4:

tumblr_nk1rtoe5AW1rgv5s5o3_500

METAL GEAR SOLID:

mgs_quiet_portrat_sfw_noshadow_by_zeronis-d8zxaio

FAN ART CHLOE Z UNCHARTED 2:

Chloe-Frazer-Ganassa-Uncharted-Hentai

Przy okazji gry wyznaczały sobie coraz dalej granicę, jeśli chodzi o temat nagości i seksu mniej lub bardziej dosadnie pokazując wspomniane rzeczy (God Of War, Dragon Age, Wiedźmin), a nieuniknionym było, kiedy laski z gier zaczną wzbudzać podobne emocje, jak prawdziwe panie. Po drugiej części Wiedźmina mieliśmy w tym temacie prawdziwy przełom w Polsce, bowiem Triss Merigold, postać absolutnie fikcyjna, wygenerowana od stóp do głów komputerowo (w grze kobieta głównego bohatera), zagościła na okładce Playboya:

triss1

triss3 triss2

Rozwinął się w międzyczasie cosplay (dla niewtajemniczonych, tłumacząc wyjątkowo łopatologicznie: przebieranie się za postaci z gier), a najładniejsze panie, zajmujące się tą sztuką dobijają do 3 milionów fanów na facebooku. Tak jak Jessica Nigri. Ale jak popatrzycie na poniższe zdjęcia, dowiecie się dlaczego:

jess1 jess2 jess3 jess4 jess5

Spece od marketingu w grach wykorzystują również naturalne atuty pań do „zewnętrznej” promocji swoich tytułów. To bardzo racjonalne działanie, o którym napisałem już we wstępie. Żeby tylko przywołać kilka przykładów: panie występujące na okładkach i artach z GTA V to modelki zatrudnione przez Rockstara i przeniesione na ekran, znana z wybiegów Kate Upton firmuje dziś swoimi… to znaczy swoją buzią jedną z gier przeglądarkowych, a parę ładnych lat temu twórcy Red Alert 3 zatrudnili tabun znanych piękności (m.in. Gemmę Atkinson i Autumn Resser) w nadziei, że pomoże to przywrócić blask i chwałę genialnej niegdyś produkcji (średnio im to wyszło, ale to osobna historia). Tak, spokojnie, do tego też będą obrazki:

grand-theft-auto-5-womengta-thread---off-topic---comic-vine-0sipstde grand-theft-auto-5-womengta-thread---off-topic---comic-vine-0sipstde2 red1 red2 red3 red4 red5 red6

No i to by było na tyle. To znaczy w TYM wpisie, bo opisywana tematyka to tak naprawdę studnia bez dna. Jak mówiłem: zapewne wiecie/znacie multum tytułów, które nadałyby się do tej wyliczanki i macie rację, jeśli zarzucacie mi, że o czymś zapomniałem (jakby ktoś miał ochotę; komentarze mile widziane). Jednak wydźwięk tekstu pozostaje bez względu na to ten sam: cycki rządzą światem, przynajmniej w wymiarze psychologicznym. Ale to akurat chyba mało komu przeszkadza.

Jeśli spodobał Ci się wpis, jego autor będzie Ci niezwykle wdzięczny za polubienie fanpage’a na facebooku. Linki do niego znajdują się poniżej oraz w lewym panelu strony. Przypominam jednocześnie o przeniesieniu bloga pod adres http://www.drugastronaekranu.wordpress.com. Mam nadzieję, że będziemy się „widywać” częściej!